* Z punktu Kendalla *
Tak jak obiecałem, odwiedzaliśmy moją dziewczynę codziennie. Przynajmniej ja to robiłem, bo chłopaki czasami nie mogli. Ale nie było takiego dnia, w którym bym ją nie odwiedził. Po pierwsze, to nie wytrzymałbym jednego dnia bez Mariji. Byłem w niej po uszy zakochany. A po drugie, to było mi jej strasznie żal. Tyle się nacierpiała, a przecież była niewinna. Chciałem jej to wynagrodzić na wszelkie sposoby. Opiekowałem się nią kupowałem jej przeróżne prezenty. Chciałem aby wiedziała, że naprawdę ją kocham. Byłem w stanie zrobić dla niej dosłownie wszystko.
Dzisiaj również wybierałem się do mojej dziewczyny. Niestety sam, bo chłopaki mięli próbę do nowej piosenki. Ja oczywiście też miałem, ale udało mi się z tego wymigać.
Wszedłem do szpitala i jak zwykle udałem się na oddział , gdzie leżała moja dziewczyna. Wszedłem do sali, ale nie zastałem tam Mariji. Postanowiłem zapytać jednej z pielęgniarek, gdzie jest dziewczyna. Dowiedziałem się, że wyszła na podwórko przed szpitalem. Od razu ruszyłem w kierunku wskazanym przez pielęgniarkę.
* Z punktu Mariji *
Strasznie mi się nudziło w tym szpitalu. Czułam się już dobrze, ale lekarze nadal trzymali mnie na obserwacji. Ledwo wybłagałam na nich wyjście na dwór. Pewnie pozwolili mi tylko dlatego, żebym nie truła im więcej. Siedziałam sobie na ławce, gdy ktoś podszedł do mnie od tyłu i zakrył oczy.
-Kendall, wiem, że to ty.- odezwałam się.
-No cześć.- wyszczerzył się do mnie- Ładnie tak uciekać ze szpitala?
-Nie uciekłam.
-Nieee wcaaalee.
-Serio. Tylko na chwilę wyszłam.-
-Taaa jaasnee.
-Uwielbiasz się ze mną droczyc. Co nie?
-Ahaś.- uśmiechnął się do mnie. Wywróciłam oczami. Czasami nie zachowywał się jakby miał 24 lata.
-Tęskniłem wiesz?- zmienił nagle temat.
-Ja też.
-Ale ja bardziej.- znowu się ze mną droczył.- Strasznie nudno i pusto w domu bez ciebie.
-Nie wiedziałeś o moim istnieniu przez 19 lat i było dobrze.
-Ale teraz wiem i już nie jest dobrze, bo się od ciebie uzależniłem.
-Ooo. Słodki jesteś.
-Tak samo jak ty. Kocham cię.
-Ale ja ciebie bardziej.- zaśmiałam się.
-Nieprawda.
-Prawda
-Założysz się?- zapytał.
-Okej.- powiedziałam i w tedy Kendall wziął moją twarz w dłonie i namiętnie pocałował.
-Dobra wygrałeś- przyznałam.
-Ha! Wygrałem, więc ty musisz coś dla mnie zrobić.
-Co?
-Pocałować.- uśmiechnął się do mnie. Nigdy nie przepuścił by okazji, aby mnie pocałować. Zarzuciłam ręce na jego ramiona, a on objął mnie w talii. Po chwili nasze usta złączyły się w gorącym pocałunku. Było mi tak dobrze. Nie chciałam tego przerywać, ale wiedziałam, że muszę.
-Kendall?- zapytałam,kiedy skończyliśmy się obściskiwać.
-No?
-Dlaczego mnie kochasz?
-Co to za pytanie? Kocham cię i już.
-Powiedz. Proszę.
-Kocham cię za to jaką jesteś. A jesteś miła, słodka, nie chodzisz ze mną, tylko dla sławy, lub pieniędzy. Masz piękne usta, piękne oczy, piękne włosy. W ogóle cała jesteś piękna.
-Ja piękna?
-Oczywiście A co ty myślałaś?
- Nie wiem. Po prostu nigdy nie uważałam, że jestem piękna.
-Jak mogłaś??? Toż to zbrodnia. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na całym świecie.- uśmiechnęłam się. Nikt w życiu mnie nie kochał. Nawet rodzice. Zawsze czułam, że nie jestem im potrzebna. Nawet nie przejęli się tym, że o mało co nie zostałam zamordowana.
-Co się tak uśmiechasz?
-Po prostu nikt jeszcze nie mówił o mnie takich rzeczy.
-W takim razie postaram się nadrobić wszystkie zaległości.- powiedział i po raz trzeci w ciągu dziesięciu minut pocałował mnie. Ale ten pocałunek był inny niż wszystkie dotychczas. Był magiczny i zarazem tajemniczy. Skrywał jakiś sekret. Wydawało mi się, że Kendall ukrył w nim milość z całego świata. Niestety przerwał nam telefon Kendalla.
-No kurrrr...cze. W takim momencie?- narzekał, ale mimo wszystko odebrał.
-Halo?- zapytał- <chwila ciszy>. Ok. Niedługo będę.
-Co się stało?- zapytałam.
-Muszę już iść. Wybacz.
-Jak to?
-Logan dzwonił i powiedział, że szef się strasznie wkurzył za to że znowu nie było mnie na próbie.
-Dobrze leć. Ale przyjdziesz jutro?
-Oczywiście że przyjdę- odpowiedział i mocno mnie przytulił. Po chwili już go nie było. Znowu zostałam sama. Ale nie na długo.
-Cześć.- usłyszałam głos za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Suzi, Antoinette i Nialla.
-Hej. Co wy tu robicie?- zapytałam.
-Przyszliśmy cię odwiedzić.- odpowiedziała Suzi.- Dowiedzieliśmy się od Kendalla, że miałaś wypadek.
-Można tak powiedzieć.
-Jak się czujesz?- zapytał Niall.
-W sumie dobrze.
-Biedulka. Ja bym nie wytrzymała w szpitalu cały tydzień w dodatku sama jak palec.- wtrąciła się Antoinette.
-Trochę tu nudno, ale wiem, że muszę wyzdrowieć. W końcu o mało co ktoś mnie nie postrzelił.
-W sumie racja. Przynajmniej wiadomo kto ci to zrobił?
-Nie. Policja nadal szuka, ale nie ma na razie nawet rzadnych tropów.- wytłumaczyłam.- A co ty taki naburmuszony Niall?- spojrzałam na chłopaka.
-Rushers go wyśmiali.- wyjaśniła Suzi.
-Co?- zdziwiłam się.
-Przed szpitalem jest mnóstwo Rushers, bo się przyzwyczaili, że codziennie przychodzą do ciebie chłopaki z BTR. A że Rushers nie lubią 1D, to poobrażali Nialla.
-Nie powinni tak robić. Przecież kolegujesz się z BTR. - zwróciłam się do chłopaka Antoinette.- Tak poza tym to się nie przejmuj. Ja cię lubię.
-Dzięki. - powiedział i przytulił mnie.
-Ej. Bo będę zazdrosna.
-Nie ma o co. Przecież wiesz że cię kocham.
-Oj wiem, wiem.- odpowiedziała moja przyjaciółka i oboje się pocałowali.
_______________________________________________
Jak wam się podoba nowy rozdział? Mnie nie bardzo, ale musiałam coś napisać. :P .
Całusy
Schmidt<3r :*
-Uwielbiasz się ze mną droczyc. Co nie?
-Ahaś.- uśmiechnął się do mnie. Wywróciłam oczami. Czasami nie zachowywał się jakby miał 24 lata.
-Tęskniłem wiesz?- zmienił nagle temat.
-Ja też.
-Ale ja bardziej.- znowu się ze mną droczył.- Strasznie nudno i pusto w domu bez ciebie.
-Nie wiedziałeś o moim istnieniu przez 19 lat i było dobrze.
-Ale teraz wiem i już nie jest dobrze, bo się od ciebie uzależniłem.
-Ooo. Słodki jesteś.
-Tak samo jak ty. Kocham cię.
-Ale ja ciebie bardziej.- zaśmiałam się.
-Nieprawda.
-Prawda
-Założysz się?- zapytał.
-Okej.- powiedziałam i w tedy Kendall wziął moją twarz w dłonie i namiętnie pocałował.
-Dobra wygrałeś- przyznałam.
-Ha! Wygrałem, więc ty musisz coś dla mnie zrobić.
-Co?
-Pocałować.- uśmiechnął się do mnie. Nigdy nie przepuścił by okazji, aby mnie pocałować. Zarzuciłam ręce na jego ramiona, a on objął mnie w talii. Po chwili nasze usta złączyły się w gorącym pocałunku. Było mi tak dobrze. Nie chciałam tego przerywać, ale wiedziałam, że muszę.
-Kendall?- zapytałam,kiedy skończyliśmy się obściskiwać.
-No?
-Dlaczego mnie kochasz?
-Co to za pytanie? Kocham cię i już.
-Powiedz. Proszę.
-Kocham cię za to jaką jesteś. A jesteś miła, słodka, nie chodzisz ze mną, tylko dla sławy, lub pieniędzy. Masz piękne usta, piękne oczy, piękne włosy. W ogóle cała jesteś piękna.
-Ja piękna?
-Oczywiście A co ty myślałaś?
- Nie wiem. Po prostu nigdy nie uważałam, że jestem piękna.
-Jak mogłaś??? Toż to zbrodnia. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na całym świecie.- uśmiechnęłam się. Nikt w życiu mnie nie kochał. Nawet rodzice. Zawsze czułam, że nie jestem im potrzebna. Nawet nie przejęli się tym, że o mało co nie zostałam zamordowana.
-Co się tak uśmiechasz?
-Po prostu nikt jeszcze nie mówił o mnie takich rzeczy.
-W takim razie postaram się nadrobić wszystkie zaległości.- powiedział i po raz trzeci w ciągu dziesięciu minut pocałował mnie. Ale ten pocałunek był inny niż wszystkie dotychczas. Był magiczny i zarazem tajemniczy. Skrywał jakiś sekret. Wydawało mi się, że Kendall ukrył w nim milość z całego świata. Niestety przerwał nam telefon Kendalla.
-No kurrrr...cze. W takim momencie?- narzekał, ale mimo wszystko odebrał.
-Halo?- zapytał- <chwila ciszy>. Ok. Niedługo będę.
-Co się stało?- zapytałam.
-Muszę już iść. Wybacz.
-Jak to?
-Logan dzwonił i powiedział, że szef się strasznie wkurzył za to że znowu nie było mnie na próbie.
-Dobrze leć. Ale przyjdziesz jutro?
-Oczywiście że przyjdę- odpowiedział i mocno mnie przytulił. Po chwili już go nie było. Znowu zostałam sama. Ale nie na długo.
-Cześć.- usłyszałam głos za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Suzi, Antoinette i Nialla.
-Hej. Co wy tu robicie?- zapytałam.
-Przyszliśmy cię odwiedzić.- odpowiedziała Suzi.- Dowiedzieliśmy się od Kendalla, że miałaś wypadek.
-Można tak powiedzieć.
-Jak się czujesz?- zapytał Niall.
-W sumie dobrze.
-Biedulka. Ja bym nie wytrzymała w szpitalu cały tydzień w dodatku sama jak palec.- wtrąciła się Antoinette.
-Trochę tu nudno, ale wiem, że muszę wyzdrowieć. W końcu o mało co ktoś mnie nie postrzelił.
-W sumie racja. Przynajmniej wiadomo kto ci to zrobił?
-Nie. Policja nadal szuka, ale nie ma na razie nawet rzadnych tropów.- wytłumaczyłam.- A co ty taki naburmuszony Niall?- spojrzałam na chłopaka.
-Rushers go wyśmiali.- wyjaśniła Suzi.
-Co?- zdziwiłam się.
-Przed szpitalem jest mnóstwo Rushers, bo się przyzwyczaili, że codziennie przychodzą do ciebie chłopaki z BTR. A że Rushers nie lubią 1D, to poobrażali Nialla.
-Nie powinni tak robić. Przecież kolegujesz się z BTR. - zwróciłam się do chłopaka Antoinette.- Tak poza tym to się nie przejmuj. Ja cię lubię.
-Dzięki. - powiedział i przytulił mnie.
-Ej. Bo będę zazdrosna.
-Nie ma o co. Przecież wiesz że cię kocham.
-Oj wiem, wiem.- odpowiedziała moja przyjaciółka i oboje się pocałowali.
_______________________________________________
Jak wam się podoba nowy rozdział? Mnie nie bardzo, ale musiałam coś napisać. :P .
Całusy
Schmidt<3r :*